akt. lipiec 2023
Droga do Monterchi
Lubię chodzić pieszo, ale niekoniecznie na pielgrzymki czy długie, ekstremalne wyprawy, z których potem pisze się relacje książkowe. Po prostu lubię czasem przejść kilka kilometrów, a czasem muszę je przejść, bo nie mam czym dojechać.
W Monterchi byłam wcześniej samochodem dwa razy, ale któregoś lata spędzałyśmy z siostrą wakacje w San Giovanni Valdarno i nie miałyśmy auta. Ona w Monterchi nie była, więc postanowiłyśmy wybrać się tam środkami komunikacji publicznej.
Z San Giovanni dojechałyśmy pociągiem do Arezzo i tam wsiadłyśmy w autobus jadący do Sansepolcro. Proste? Nie do końca. Kasjerka na dworcu w Arezzo nie mogła znaleźć w rozkładzie autobusu, który ja wyszukałam wcześniej w internecie. Musiałam jej wytłumaczyć, jak czytać rozkład – autobus się szczęśliwie odnalazł 🙂 Rozkład znajdziecie tutaj.
Z Arezzo do Monterchi jest ok. 30 km. Autobus nie dojeżdża do centrum miasteczka, trzeba wysiąść na dole przy parkingu, na przystanku Monterchi Mercatale.
Przegapiłybyśmy przystanek, gdyby kierowca się nie zatrzymał i nie powiedział nam, że to tutaj. Warto więc przy wsiadaniu powiedzieć kierowcy, gdzie się chce wysiąść.
Do centrum Monterchi jest stąd bardzo blisko (niecały kilometr), idzie się pod górę, ale droga nie jest bardzo męcząca, nawet w upale. Tuż przed naszą wizytą spadł grad – to niezwykłe latem w Toskanii – więc pobocza pokryte były grudkami lodu. Powietrze oczyściło się i ochłodziło na pół godziny, a potem znowu zrobiło się gorąco.
Fresk Piera della Francesca
Monterchi słynie z jednego fresku, „Madonny brzemiennej” Piera della Francesca („Madonna del Parto”). Jest to wspaniałe dzieło przedstawiające Matkę Boską ciężarną, z półprzymkniętymi oczami, w towarzystwie dwóch aniołów, podtrzymujących kotarę. Wizerunek brzemiennej Madonny to wielka rzadkość w malarstwie renesansowym. W muzeum nie ma żadnych innych dzieł sztuki, co też jest wyjątkowe.
Budynek stoi na obrzeżach Monterchi, naprzeciwko starego klasztoru. Weszłyśmy do środka, byłyśmy w muzeum same, nikt nam nie przeszkadzał w podziwianiu Madonny. Kobiety przy nadziei mogą wejść za darmo – zazwyczaj odwiedzają to miejsce, żeby się pomodlić przed tym szczególnym przedstawieniem Matki Boskiej. Bilet normalny kosztuje 6,5 €.
Godziny otwarcia muzeum: od marca do października codzienne od 9 do 13 i od 14 do 19. Od listopada do lutego codziennie od 10 do 13 i od 14 do 17. Zamknięte tylko 25 grudnia.
Piero della Francesca stworzył fresk prawdopodobnie przed rokiem 1465, po śmierci matki, pochodzącej właśnie z Monterchi. Namalował go na ścianie za ołtarzem głównym trzynastowiecznego kościoła Santa Maria a Momentana wzniesionego nieopodal miasta, w miejscu silnie rozwiniętego kultu maryjnego. Od niepamiętnych czasów miejsce to, bogate w źródła wody, związane było też z kultem płodności. W 1785 roku zaistniała konieczność założenia nowego cmentarza miejskiego. Zburzono wówczas część kościoła i przebudowano go na kaplicę cmentarną, pozostawiając ścianę z freskiem. Choć w powszechnym obiegu krąży informacja, że Piero namalował brzemienną Madonnę na cmentarzu, nie jest to prawdą. O malowidle zapomniano na długie lata, zostało „odkryte” pod koniec XIX wieku i wkrótce odrestaurowane – wówczas to domalowano brakujące fragmenty dzieła, kierując się błędnymi ustaleniami pierwszych, osiemnastowiecznych konserwatorów. Później fresk umieszczono w muzeum w Sansepolcro, a następnie przeniesiono z powrotem do kaplicy w Monterchi (i tam to w zachwycie oglądał go Zbigniew Herbert). W 1992 roku fresk przeniesiono do budynku byłej szkoły w Monterchi w celu renowacji, usunięto pozostałości po wcześniejszych pracach konserwatorskich i wreszcie umieszczono Madonnę w specjalnej, klimatyzowanej sali w obecnym Museo Madonna del Parto di Piero della Francesca. Taka mniej więcej była historia malowidła.
A jak ono wygląda? Madonna z Monterchi jest w zaawansowanej ciąży. Jej twarz znamy już z Arezzo. Ma spuszczone oczy, dłoń trzyma na wypukłym brzuchu, w rozcięciu sukienki. Stoi między połami kotary, podtrzymywanej przez dwóch aniołów, usta ma pełne, lekko odęte, wygląda, jakby chciała powiedzieć: „Patrzcie i podziwiajcie, póki zasłona nie opadnie”. Na szczęście nie opadnie nigdy.
Siedząc na ławce i patrząc na Madonnę, zapominam zupełnie, że miał to być wizerunek Matki Boskiej. Widzę tylko rzeczywistą, piękną kobietę z nieznacznie opuchniętą twarzą, kobietę zadowoloną ze swego brzemiennego stanu, znudzoną okazywanymi jej wyrazami czci. Tajemnica, która ją otacza, należy tylko do niej.
Fragment pochodzi z naszego przewodnika po Toskanii i Umbrii.
Później, z tym samym biletem, odwiedziłyśmy całkiem ciekawe muzeum wag w starym centrum miasteczka.
Samo miasteczko warte jest też spaceru. Ma wąskie, ładne uliczki, place i punkty widokowe, z których widać odległe, zielone wzgórza.
Powrót z tego miasteczka położonego na skraju Toskanii był nieco bardziej skomplikowany. Z Monterchi nie jechał żaden autobus, musiałyśmy dojść do Le Ville – ok. 3,5 km. Nie chciałyśmy iść nudną szosą asfaltową, więc wybrałyśmy ścieżkę na przełaj, między polami przekwitłych już w lipcu słoneczników. Zgubiłyśmy się szybko, ale na szczęście było tam jakieś gospodarstwo i ludzie pokazali nam drogę. Idąc wzdłuż rzeki, odpierałyśmy nieustające ataki much 🙂
W końcu dotarłyśmy na przystanek w Le Ville, usiadłyśmy i czekałyśmy na autobus. To był ostatni kurs do Arezzo, gdyby autobus nie przyjechał, to pewnie musiałybyśmy tam nocować. Drogą prawie nic nie jeździ, więc złapanie stopa nie wchodziło w grę. Ale autobus się pojawił i udało nam się wrócić do San Giovanni tego samego dnia.
Pamiętajcie, że latem jeździ po Toskanii mniej autobusów niż w ciągu roku szkolnego! Rozkład najlepiej sprawdzać na bieżąco.