Grzegorz Lindenberg – Domy na sprzedaż
Toskańskie Montecarlo nie ma ani kasyna, ani rosyjskich oligarchów, ma za to średniowieczny zamek, kilka pięknych uliczek, znakomitą lodziarnię i atmosferę miłego rozleniwienia.
Przez miesiąc w Toskanii jestem bez samochodu, więc pojechałem tam pociągiem z Lukki, to zaledwie 20 minut. We wtorek o 13 byłem jedynym człowiekiem na stacji Montecarlo-San Salvatore. Stamtąd piechotą przez pół godziny idzie się na górę, na której położone jest Montecarlo. Wybrałem taką drogę, która wydawała się mniej uczęszczana i to był dobry wybór – droga okazała się pusta, przez te pół godziny minął mnie jeden samochód.
Trochę historii
Montecarlo zostało założone w 1333 roku dla mieszkańców zniszczonej przez Florentyńczyków pobliskiej miejscowości. Na wzgórzu istniał już wtedy zamek, z niego w 1325 roku Lukkańczycy zaatakowali Florentyńczyków, wygrywając bitwę pod Altopascio. Miasto nazwano na cześć Karola IV, który wyzwolił Lukkę spod panowania Pizy – to ten sam Karol, który był królem Czech i ufundował w Pradze Uniwersytet Karola i Most Karola. Zamek odgrywał ważną rolę w nieustannych średniowiecznych walkach Pizy, Lukki i Florencji o dominację, wreszcie na początku XV w. zamek i miasto wpadły w ręce Florentyńczyków i pozostały w nich do zjednoczenia Włoch.
Do miasta prowadzą trzy bramy, ja wszedłem przez Porta Fiorentina, od której pochyła uliczka prowadzi do centrum miasteczka. Po drodze jest budynek Teatro dell’Accademia dei Rassicurati, gdzie już prawie 300 lat temu działał teatr/opera, ufundowany przez miejscowych właścicieli ziemskich – w XIX wieku wystawiano tam wszystkie włoskie opery! Doszedłem do głównego placyku miasteczka, na nim jest kawiarnia, przed którą siedziało dwóch miejscowych obywateli, sącząc powoli wino. Poza tym było pusto i cicho.
Nade mną wznosiły się mury zamku, Rocca del Cerruglio, które starannie obfotografowałem, bardzo malownicze. Niestety do zamku nie dało się wejść, chociaż jako osoba ciekawska próbowałem dostać się z różnych stron. Zamek jest własnością prywatną i mieszkają w nim ludzie, podobno w miesiącach letnich turyści mogą go zwiedzać, ale najwyraźniej czerwiec nie jest jeszcze miesiącem wystarczająco letnim.
Od zamku prowadzi główna ulica miasteczka, Via Roma. Zaraz na początku jest punkt informacji turystycznej – ku mojemu zdziwieniu był czynny, chociaż była to pora obiadu. Na środku podłogi znajdowało się coś dziwnego i interesującego, jakby kamienna pokrywa. O ile zrozumiałem z wyjaśnień pracownicy, która bardzo starała się być pomocna, pod posadzką zachował się magazyn na zboże, do którego przez otwór w podłodze wsypywano kiedyś ziarno.
Matka Boska z… kijem
Naprzeciwko informacji turystycznej stoi kościół S. Andrea, z którego średniowiecznej bryły pozostała tylko prosta fasada, przebudowano go w okresie baroku. Barokowe kościoły, w odróżnieniu od średniowiecznych, nie interesują mnie specjalnie, ale i tak wszedłem zobaczyć, co tam jest ciekawego. I nie żałowałem – mają tam XV-wieczny obraz „Madonna del Soccorso” („Matka Boża Wspomożycielka Wiernych”), przedstawiający Madonnę, która chroni dziecko przed diabłem. Tytuł obrazu mógłby brzmieć: „Matka Boska z Kijem”, bo to nie żadna słodka czy rozpaczająca matka, tylko silna, zdecydowana kobieta, która zaraz diabłu zdrowo wleje! Obrazowi Dziewicy, jak wynika z umieszczonego przy obrazie opisu, „przypisywano liczne cuda, jak Objawienie mające na celu wypędzenie Pizańczyków oblegających miasteczko pod koniec XV w. czy ocalenie z epidemii dżumy w 1631 r. (w obrębie murów Montecarlo nie było ofiar)”.
Lunch i lody w Montecarlo
Przeszedłem oczywiście całą główną uliczkę aż do bramy Porta Nova. Wracając, próbowałem zjeść obiad w restauracji z bardzo przyjemnym dziedzińcem, ale kelnerka ze smutkiem poinformowała mnie, że kuchnia jest już zamknięta (była godzina 14.10). To mi się bardzo spodobało – że chociaż to miasteczko turystyczne, to ważniejsze jest utrzymanie tradycyjnych pór posiłków niż zarabianie za wszelką cenę. Na głównej uliczce znajduje się jeszcze z 5 innych restauracji, jedna z nich miała stoliki po cienistej stronie ulicy i zamykała się dopiero o 15, więc udało mi się zjeść jedyne dostępne tego dnia danie wegetariańskie, czyli makaron z pesto. Pesto oczywiście znam, ale pierwszy raz w życiu jadłem trofie, nieduże, skręcane kluseczki. Napiłem się też miejscowego wina, które jest specjalnością Montecarlo i ma oznaczenie DOC – białe wino ze szczepów winogron uprawianych głównie w tej okolicy, Sémillon, Sauvignon blanc i Pinot bianco, w odróżnieniu od Malwazji i Trebbiano popularnych w innych częściach Toskanii. Montecarlo DOC uważane jest za najlepsze białe wino Toskanii – te informacje przepisuję z Wikipedii, ja mogę tylko powiedzieć, że wino było dobre. Ale kiedy wino, pite do smacznego jedzenia w pięknym miejscu w Toskanii nie wydawało się wam dobre?
Po obiedzie poszedłem naprzeciwko, do lodziarni Chiardicrema – uwielbiam włoskie lody, zastanawiam się nawet nad zrobieniem sobie dnia ze specjalną dietą, wyłącznie z lodów. Wziąłem moje ulubione pistacjowe i drugie morelowe, oba smaki były świetne.
Potem zostało mi jeszcze obejrzenie trzeciej bramy miasteczka, Porta a Lucca i ślicznej uliczki Via del Cerruglio, z kolorowymi domami. Tam przekonałem się naocznie, że miasteczko ma też własne siły porządkowe – samochód straży miejskiej sprawnie przeciskał się między zaparkowanymi samochodami a ścianami domów, kierowca musiał był miejscowy…
Ponieważ do powrotnego pociągu miałem jeszcze sporo czasu, więc usiadłem w kawiarni na miejscu, gdzie kilka godzin wcześniej dwóch obywateli piło wino i siedziałem sobie przez pół godziny, spokojnie sącząc Aperol Spritz. Było gorąco, cicho i spokojnie. Pojawiła się jedna zorganizowana grupa turystów, ale nawet ona nie zakłóciła bezruchu miasteczka. Po liczbie restauracji sądząc, miasteczko żyje z turystów, ale wczesnym popołudniem nie widać ich wielu. Zdziwiło mnie też, że w Montecarlo nie ma dużo sklepów z winem, z którego miejscowość przecież najbardziej słynie, zauważyłem może jeden czy dwa.
Toskania pieszo – powrót
Zrelaksowany, najedzony i zadowolony z życia wyruszyłem w drogę powrotną. Jak wskazywały drogowskazy, do San Salvator, gdzie jest stacja kolejowa, najkrótszą trasą miałem 25 minut. Wybrałem jednak inną drogę, którą, wydawało mi się, przyszedłem. Dosyć szybko przekonałem się, że byłem w błędzie, ale nie chciało mi się zawracać. Krótko mówiąc, ostatecznie szedłem szosą nie 25 minut, ale godzinę i 25 minut, w niezłym popołudniowym upale. Ci, którzy znają toskańskie drogi, wiedzą, że często nie mają żadnego pobocza i nie są przyjazne pieszym. Ta droga też nie miała, co nie było bardzo przyjemne, ze względu na bliskość przejeżdżających samochodów. W końcu, już nieźle zmęczony, doszedłem do San Salvator. Ku mojej radości tuż koło stacji była otwarta restauracja/bar, w której mogłem się napić wody i kawy.
Pociąg przyjechał o czasie, znowu byłem jedynym podróżnym korzystającym z niego na tej stacji. Czekało mnie 15 minut jazdy i pół godziny spaceru do domu. Pomimo zmęczenia byłem w tak dobrym nastroju, że poszedłem jeszcze do centrum mojego miasteczka Capannori, żeby kupić sobie drugą porcję lodów. Lodziarnia „Emma” w Capannori zasługuje, moim zdaniem, na specjalne odwiedziny wszystkich miłośników lodów z okolicy. Ale to już temat na kolejną toskańską opowieść… cdn.
Okolice miasteczka Montecarlo słyną z winnic i pięknych krajobrazów, są też świetną bazą do zwiedzania regionu. Polecamy tutaj kilka agroturystyk:
La Torre Wine Resort – spora posiadłość z basenem i jacuzzi, na miejscu piwnica z winem. Pokoje z łazienkami lub mieszkania, wi-fi, parking, śniadania.
Agroturystyka Corte Benedetto – pięknie położona agroturystyka z basenem i jazdą konną, wśród gajów oliwnych i winnic. Do wynajęcia pokoje lub apartamenty, na miejscu śniadania.
Tenuta degli Oblizzi – ulubiona przez Polaków, fajna agroturystyka z basenem. Mieszkania różnej wielkości, dostępne wi-fi, klimatyzacja.
Locanda agricola Posapiano – przepiękna willa w toskańskim stylu, wśród zapierających dech pejzaży. Basen, wi-fi i stylowe apartamenty oraz pokoje.
Al gattosaggio – elegancka posiadłość z pięknym ogrodem i basenem. Do wynajęcia są pokoje ze śniadaniami.